„Pasibrzuch” zadbał o przepiękną słoneczną pogodę więc bez ociągania ruszyliśmy na trasę z Dworca Głównego PKP w Gdyni . Nie było łatwo, bo od razu pod górę na Kamienną Górę. Jest ona położona na morenowym wzgórzu o tej samej nazwie. Wspinając się na wysokość 52 m osiągnęliśmy szczyt. W nagrodę mogliśmy podziwiać rozległy widok na Zatokę Gdańską, port jachtowy i Port Gdynia. Skoro było pod górę to teraz w dół na Bulwar Nadmorski. Tu zmieszaliśmy się z licznymi spacerowiczami, którzy wykorzystując słoneczną pogodę wędrowali bulwarem wzdłuż brzegu morza. Bulwar ma swój początek przy plaży w Śródmieściu i ciągnie się na długości ponad 1,5 km. Gdy skończył nam się beton pod stopami wkroczyliśmy na plażę i brzegiem morza dotarliśmy do mola w Orłowie podziwiając po drodze strome skarpy wchodzące w skład Rezerwatu Przyrody „Kępa Redłowska”. Ponieważ słońce nieźle przypiekało część drogi przeszliśmy ścieżką wijącą się brzegiem nadmorskiego lasku. W końcu ukazało się molo w Sopocie i jego dwa okazałe hotele. Tu tłum turystów był większy, bo jak się okazało w Sopocie zawsze się coś dzieje. Tym razem był to kiermasz leśny. Zjechali leśnicy z całego województwa. My jednak po tylu kilometrach mieliśmy obiecaną „gruszkówkę”. Podążyliśmy więc do baru Tapas de Rucola i skosztowaliśmy tego przysmaku pod postacią „gruszki w płynie”. Na koniec pokrzepieni odwiedziliśmy jeszcze Willę Herbsta na ul. Kościuszki pośrodku Parku Haffera. Dawna rezydencja łódzkiego fabrykanta i carskiego radcy rządowego kryła się za wysokim płotem ocieniona drzewami. I tym historycznym akcentem zakończyliśmy drugą z kolei wędrówkę z „pasibrzuchem”.
Danka Kobylarz
