W sobotę najpierw w luksusie Pendolino docieramy do stolicy. Z W-wy Kolejami Mazowieckimi jak śledzie w puszce wciśnięci między kilkanaście rowerów docieramy do początku naszej wyprawy.
Rozpoczynamy w miejscowości Sycze, zwiedzamy Świętą Górę Grabarkę i ruszamy do Kleszczeli. Potem Hajnówka, Białowieża.
W Białowieży spotkaliśmy łoszę, wiele gatunków ptaków (szczególnie pozdrawiamy DERKACZA, odzywającego się całą noc) i DUCHA PUSZCZY.
Jeden dzień poświęciliśmy na objazd białoruskiej strony Puszczy Białowieskiej. Bez wizy jadąc Carską Drogą odwiedziliśmy Dziadka Mroza i miejscowość Kamieniuki.
Z Białowieży kierujemy się przez Narewkę i koło j. Siemnianowskiego dalej. Tam pierwsza awaria dętkowa, ale Mariusz radzi sobie bez problemu z naprawą. Potem Jałówka i Wojciechówka ( luksusowy nocleg z basenem i smaczny jadłem). Zaliczamy Gródek, puszczę Knyszyńską z Królowym Mostem.
Zaciekawieni zwiedzamy Kryszyniany, jurtę tatarską (oczywiście z degustacją), cmentarz tatarski (mizar) i meczet. Mijamy Krynki, Bohoniki z kolejnym meczetem, Sokółkę, Różanystok i docieramy do Lipska. W Lipsku mozna znaleźć schrony z linii Mołotowa, piękny kościół z pociskiem z I w.ś. w ścianie.
Polecamy ścieżkę dydaktyczną "Rozlewiska Biebrzy", gdzie przez samą rzekę można się przeprawić ręcznym promem, a widoki są cudne. Zaliczamy jeszcze Augustów, wycieczka wzdłuż kanału. Ostatni tam nocleg celebrujemy kąpielą w j. Niecko. Rankiem w niedzielę ruszamy do Grajewa, skąd wracamy do Trójmiasta. Drogi nasze były różne: asfalt, czasem kamienie, czasem piasek, a czasem piasek wyrównany jakimś pojazdem na gąsienicach. Pogoda była dla nas łaskawa, tylko raz dogoniła nas burza. Zatrzymywaliśmy się, żeby oglądać widoki, cerkwie, synagogi i inne ciekawostki. Towarzyszył nam zapach poziomek (mniam), kwitnacej lipy i chmary much i komarów. Zrobiliśmy ponad 500 km.
Lucyna Anna Belau
