Aby otrzymać dużą GOT w stopniu srebrnym Danka i Mariusz potrzebowali zdobyć 100 punktów w Górach Świętokrzyskich. Ponieważ główne pasmo przeszliśmy w czasie majówki w 2013 roku, dlatego tym razem postanowiliśmy poznać rzadko odwiedzane ich północne i zachodnie obrzeża. Pierwsze dwa dni wędrowaliśmy po Wyżynie Kieleckiej, w skład której wchodzą też Góry Świętokrzyskie. Najwyższy szczyt zdobyliśmy pierwszego dnia wyprawy, po 80 minutach marszu. Było to bezimienne wzniesienie w pobliżu wsi Występa (441,8 m na Płaskowyżu Suchedniowskim). Kolejnego dnia zaliczyliśmy Altanę (408,4 m) na Garbie Gielniowskim. Potem przenieśliśmy się na Wyżynę Przedborską, wędrowaliśmy po Wzgórzach Opoczyńskich (Diabla Góra; 285,14 m), Wzgórzach Łopuszańskich (bez nazwy, ok. 300 m) i Paśmie Przedborsko-Małogoskim (Góra Sabianów; 352,6). Jak przystało na wytrawnych turystów w każdym z tych regionów zdobyliśmy najwyższy szczyt, choć wg niektórych autorów Sielecka Góra jest o całe 46 cm wyższa od Diablej. Cóż, trochę zabrakło do pełni szczęścia. Organizacja wyprawę sprawiła mi dużo problemów, brak noclegów i słaba komunikacja, częste zmiany rozkładów (ostatni dwa dni przed wyjazdem, na szczęście w Stąporkowie była taksówka). W sumie mieliśmy jedną bazę w Skarżysku Zachodnim. Aby dotrzeć na start czasami potrzebowaliśmy trzech środków lokomocji. W piątek nasz pociąg odjechał o 4:58, więc spać trzeba było chodzić wcześnie. Większość trasy przebiegała przez zapomniane przez leśników i ludzi lasy. Zarośnięte ścieżki, rozjeżdżone leśne drogi pełne wodnych oczek. A kiedy i ich zabrakło, lub były tak zarośnięte, że nie można było zgadnąć, którędy przebiegały to czekał nas ostrożny marsz po wykrotach, poprzez zalegające powalone pnie, niespodziewane dziury i przysypane ściółką koleiny. Czyli to co mi się najbardziej podoba. Zobaczyliśmy piękne skałki w Piekle Niekłańskim, zwiedziliśmy muzeum Staropolskiego Okręgu Przemysłowego w Maleńcu, i co było dla mnie zaskoczeniem, każdego dnia wędrowaliśmy po odmiennym terenie. Ludzi spotkaliśmy tylko pierwszego dnia (para turystów i kilku rowerzystów).